środa, 23 marca 2016

tydzień bez treningu - tak niedługo, a jednocześnie tak długo..ale mus to mus...

Każda z nas pewnie tak ma: ,,poszłam umyć zęby- umyłam wannę, kran i umywalkę, aż się boję wejść do kuchni zrobić kawę.." i tak też było u mnie. Chciałam zmienić obrus w kuchni, spojrzałam w górę i zobaczyłam brudny żyrandol i tak już poleciało, a raczej ja poleciałam. Ale do początku.  Niespecjalnie przejmuję się porządkami świątecznymi (pamiętam akcję ,, święta" w domu i tego nienawidziłam)  .  Dlatego w sobotnie popołudnie, stwierdziłam, że jednak wypada chociaż wymienić obrus na bardziej wiosenny (w końcu po coś kupiłam w zeszłym roku  podkładki w kurczaczki). Zdjęłam obrus, wytarłam stół i coś mnie kurcze podkusiło spojrzeć w górę. Wzięłam szmatkę, wlazłam na stół i okazało się, że jedna szmatka jednak nie wystarczy. I tak skupiona, żeby nie spaść ze stołu stanęłam na jedynym popsutym krześle w kuchni (pozostałe trzy, plus drabinka stały dookoła stołu!!!). Noga się ześlizgnęła, wpadłam w sam środek siedzenia przebijając resztki wikliny i jak runęłam, to tylko cud, że w nic nie uderzyłam głową (lata praktyki spadania z rury, heheh). Leżąc na ziemi pierwsze co - łokieć - jest dobrze, ruszam i nie boli, nadgarstek - ok, dłoń -hmmm nie fajnie, przygniotłam oparciem od krzesła. Wizyta w szpitalu, zdjęcie - na szczęście nic nie złamane, mocno zbite - tydzień bez treningów. O matko!!! Przecież nie jest tak źle....Ale rozsądek jednak wygrał. Dałam sobie tydzień luzu. Nie będę wrzucać zdjęć, bo nie wyglądam tak  żałośnie, żeby wzbudzić litość ;-) Ale kolory zmieniające się na moim łokciu, i bolący, spuchnięty palec wskazujący i kciuk przypomina mi (w chwilach, gdy już pakuję się na trening), że dla bezpieczeństwa nie tylko mojego, ale też innych (lustro w naszym klubie jeszcze nie dostało kettlem, więc niekoniecznie chciałabym być tą pierwszą), grzecznie zostanę w domu. Ale zaraz po świętach wracam. Zbliża się kolejny snatch test, a również superman sam się nie zrobi....a i  Asia, nie da mi spokoju, dopóty dopóki nie polecę...but, yes!!!! finally .I believe I can fly...