niedziela, 19 czerwca 2016

gdzie jest maj???? ojej to już prawie koniec czerwca....

Moje ulubione dwa miesiące w roku -maj i czerwiec pomknęły, że nawet nie zauważyłam.  Ale i tak były to dobre miesiące (dobra czerwiec jeszcze się nie skończył, ale niestety już widzę ten nieunikniony koniec wiosenno-letniego okresu).  Udało mi się w końcu zrobić cupidyna (jak we wcześniejszym poście wspomniałam nawet w zestawie combo) i robię go bez problemu, odważyłam się zaufać moim rękom i zrobiłam prawie poprawne ,,D". Prawie, bo jeszcze muszę bardziej dopracować sylwetkę, ale już trzymam się stópkami, a nie jak wcześniej kostkami. Przy pomocy Asi i Ange flipy też poszły. Dlatego jak nadchodzi maj i czerwiec to ja nabieram energię i daję się siebie milion procent. Oby dobra passa trwała jak najdłużej.

********************************************************************************
A teraz trochę z innej beczki... Jak pierwszy raz weszłam na salę pole dance - zobaczyłam niesamowitą galerię zdjęć właścicielki i głównej instruktorki w klubie. Figury nie są z półki tych advence, ale robią na mnie wrażenie na każdym treningu. Każdy, kto trenuje pole dance wie, że zrobienie dobrego zdjęcia, na którym nie będziemy wyglądać jakbyśmy umierały - jest sztuką. Dlatego wtedy sobie obiecałam, też zrobię sobie taką sesję - termin w okolicach moich urodzin. I po dwóch latach ten dzień nastąpił. Wczoraj miałam sesję zdjęciową. To był najbardziej wyczerpujący trening jaki odbyłam w klubie przez te dwa lata. Parę zdjęć na ,, rozgrzewkę" już dały się we znaki - niby nic, stać na palcach, wyprostować się...itp. i już czułam pot na plecach...I tak przez ponad 2 godziny...siniaki mam wszędzie, taka kumulacja z dwóch lat na raz, łydki to takie skały, że nawet w adidasach chodzę jak cyborg, ale kurcze nawet siadać jest problem. Jutro pewnie będzie jeszcze gorzej...heheh. I tak pozostaje zawsze pewien niedosyt. Np. bardzo chciałam zrobić basic sexi-flexi, które na treningach bez problemu robiłam, a tu ciach - zwyczajnie pomieszałam ręce i wyszło nie wiadomo co. Trudno, zrobię sobie innym razem. Chciałby się więcej, ale ciało nie dało rady... siły zaczynało brakować,,,,
Ale marzenia i  obietnicy nawet te złożone samej sobie trzeba realizować. Jestem mega wdzięczna jedynej Pani fotograf, której odważyłam się zaufać (i dać  obfotografować moje dalekie od ideały, ba! od przeciętnego- ciało), za cierpliwość, wyrozumiałość. An-ge dzięki bardzo. A  Kasi - Control- workout wear - za super komplet.