środa, 20 lipca 2016

trochę z innej beczki....

minęły już prawie trzy tygodnie od moich czterdziestych urodzin...tak niestety czas tak zapierdziela, że już mi czterdziestka stuknęła. Przyszło, było i minęło, jak kolejne urodziny. Wiek jak wiek, nie ma co się rozwodzić. Bo przecież jedyne co nas ogranicza to my sami. .......I tyle takiego rozważnego  pitu pitu. Naprawdę to wolałabym mieć jednak mniej lat, tak co najmniej 30, być mega giętka i jednocześnie silna, aby żadna figura na rurce nie była dla mnie wyzwaniem, jak zdobycie Mont Everestu. Ale tak nie jest. Więc z godnością przyjmuję moje ograniczenia i cieszę się życiem dalej.
Co niektórzy powiedzą, że przecież rozciągnięcia i siła nie ma metryki. Pewnie, ale doba ma jednak tylko 24 h. (I im jesteśmy starsi, potrzebujemy trochę więcej snu do regeneracji.)  Na treningu tylko liznę streching,i jeżeli bym chciała zrobić szpagat (co będę kłamać, że nie chcę)  musiałabym codziennie w domu, konsekwentnie rozciągać się, chciałam też zwiększyć mobilność barków, więcej pompek. I może bym to robiła, gdybym była bezdzietna, albo na tyle bogata, żeby zatrudnić kogoś do prowadzenia domu, opieki nad dziećmi itp.
 Ale świadomie zostałam matką, i to że jestem w stanie wygospodarować cztery raz w tygodniu po 1,5 godziny (czasem nawet 5 razy) na trening w klubie, to już jest dla mnie sukces (czasami nie do ogarnięcia dla innych mam -gotuję obiad dla moich chłopaków, po treningu o 21.00, pranie robię w tak zwanym międzyczasie, są też zadania domowe i dodatkowe zajęcia moich chłopaków - na szczęście mam męża, które pomaga, chociaż sam pracuje od rana do nocy - telewizor oglądam jak składam pranie, albo prasuje, lub jak już idę spać, a o przeczytaniu książki nie przy okazji - tylko marzę).  
Dlatego nie dorzucę sobie dodatkowych wyzwań do wykonania w domu, bo zwyczajnie nie mam na to siły i czasu. Po treningu u Kai, odchorowuję czasem zmęczenie  przez cały weekend. Nie piszę tego, żeby się poużalać na sobą czy nad losem matki polki (heheh do matki polki to mi daleko), bo uważam, że mam zajebiście, dzieci dobrze się uczą, są samodzielne, mogę spokojnie zostawić ich na czas mojego treningu, ale mimo szczerych chęci, obecnie nie jestem w stanie dołożyć sobie więcej. Nie powiedziałam jednak ostatniego słowa, dzieci rosną, coraz mniej będą mnie potrzebować...i kto wie....




Zdjęcia z mojej urodzinowej sesji.
Jeszcze raz dziękuję SUPER PANI FOTOGRAF ANGELI .