środa, 17 kwietnia 2019

I'm back!

Tak, w końcu po prawie roku przerwy wróciłam na rurę...
I cóż się wydarzyło? Jak byłam beznadziejna tak dalej jestem 😂😂😂.
Dlaczego się zdecydowałam? Moja instruktorka  tworzy nowy układ taneczny i koniecznie muszę w tym wziąć udział. Ale od początku...

Kettle dalej są ważne, nie zostawię ich. Jak mam słaby dzień to nie obrażają się, że zamiast większego wezmę mniejszy ciężar. Jak są sztangi, to cierpliwie czekają...
Kettle rozumieją 😉

Rura jest bezwzględna...
jednego dnia jest przyjaciółką, która pomaga Ci przezwyciężyć swoje słabości, a innego gryzie, szczypie i obnaża wszystkie niedoskonałości. Ale uzależnia!!!
I dlatego po przerwie nie mogłam się oprzeć. Znowu przepadłam. Fakt, że grupa jest na tyle zróżnicowana,  nawet jak nie ogarnę czegoś, mogę sobie próbować łatwiejszą wersję, lub zupełnie swoją interpretację.

Oczywiście po rozgrzewce umierałam, a dzisiaj moje barki i ramiona ,,krzyczą" przy każdym gwałtowniejszym ruchu, ale było warto. Nie, nie osiągnłam jakiegoś mega poziomu, nie zrobiłam figury godnej uwiecznienia w telefonie, ale wykorzystałam siłę wyćwiczoną na kettlach.

Co będzie dalej, zobaczymy...na ile moje ciało pozwoli się martretować, w końcu nie jest najmłodsze 😊😉