wtorek, 29 kwietnia 2014

to już dwa miesiące

Czas podsumować dwa miesiące zmagań na rurze. Powiedzmy, trochę ją oswoiłam, dalej funduje mi mega siniaki, ale już się jej tak nie obawiam. Potrafię zrobić parę podstawowych figur, powoli wspinam się wyżej, tak jak wcześniej wspomniałam, mam miesiąc opóźnienia, więc liczę na to, że jeszcze przed wakacjami zrobię jakąś figurę wisząc głową w dół. Ale uwaga!!! Wczoraj w końcu chwyciłam się kostką u góry rury, ale jeszcze nie przypominało to nawet szkicu ankcle hook. Potem była figura, która wygląda super, ale na chwilę obecna tak jak ,,hello boys" jest w dziale pt. ,,spróbuję to może później''.
Prawda wygląda tak: jak nie zacznę w domu robić więcej pompek (o kurcze, zapomniałam, że nie zrobiłam jeszcze żadnej) no dobra, bądźmy szczerze, muszę w ogóle zacząć robić w domu pompki, te pięć w klubie nie wystarcza, spróbować się podciągać (jak zrobię chociaż jeden pull up ogłoszę to na pewno!) Taki jest plan, a z planami wiadomo, jest różnie, ulegają zmianie ;-).
Tak czy siak, na razie uparcie dążę do osiągnięcia kolejnych moich małych sukcesów. I czy ktoś chce czy nie, może nie wierzyć, ale moje ,,akrobacje" na rurce w żadnym wypadku nie przypominają delikatnych, sensualnych i trochę seksownych ruchów i tańców (no chyba, że kogoś rusza pączek w leginsach, wiszący w rozpaczliwie wyglądających ,,figurach') . Jest to dla mnie ciekawsza i bardziej zajmująca i dająca mega satysfakcje - forma siłowni.


Aha, zapomniałam, wczoraj były zdjęcia. Mam nadzieję, że nie jestem mistrzem drugiego planu, i taką cichą......, że udało się mi pstryknąć jakąś małą sensowną fotkę.

piątek, 25 kwietnia 2014

pole dance nie jest dla wszystkich....

...takie słowa wypowiedziała dzisiaj instruktorka. Hmmmm, a na początku mówiła coś zupełnie przeciwnego. Zastanawiam się czy to nie było do mnie. Ale jak to się mówi, klient nasz pan. W sumie - nie przeszkadzam, płacę za karnet - to kto mi zabroni???

 Dzisiaj robiłyśmy podobno najłatwiejszą figurę.....już się podnieciłam, że w końcu coś mi wyjdzie.....a to KNUCKLE HOOK. Czyli wisimy na rurze do góry nogami, trzymając się wyżej wspomnianą kostką. Wszystko byłoby super, tylko że ja nie doskoczyłam i nie zahaczyłam się kostką. Za to dzisiaj mam mega krwiaka na żebrach. Żałosne. Jak powiedziałam to memu A. to powiedział, że na stare lata w głowie mi się poprzewracało, i że  jak pierdyknę, to na wózku nie będzie mnie woził. Ale moje rączki, które powoli nabierają kształtów podziwiał. Bądź tu mądry...

Aha wracając do ostatniego mojego postu, faktycznie było mi wczoraj dużo trudniej. Zobaczymy w przyszłym tygodniu. Będzie podsumowanie 2 miesięcy.

wtorek, 22 kwietnia 2014

pewna prawidłowość

Zauważyłam pewną prawidłowość - we wtorek na zajęciach jestem pełna werwy, wychodzę zadowolona, bo niektóre figury już powoli nabierają kształtów, i potem przychodzi czwartek - zmęczone ręce bo wtorku, i środowym basenie i już nic nie idzie, już irytacja osiąga maksimum, a łzy cisną się do oczu. I wtedy twardo sobie w myślach przysięgam - w domu zrobię parę pompek, przeproszę skakankę, hheheheh i.... nic z tego zawsze jest jakieś powód, że planu nie zrealizuje, to święta, to urodziny dziecka, wymówek jest wiele - najpopularniejsza - brak czasu, akurat u mnie nie działa, bo jestem mistrzynią znalezienia czasu na prawie wszystko, ale każda inna jest dobra.

Jeżeli chodzi o moje zrzucanie zbędnych kilogramów - kończy się tym, że chyba nie mam zbędnych - bo ani grama nie zrzuciłam. A podobno organizm sam wie czego chce ;-) A tak na poważnie, bo nie jest dobrze, ale na szczęście do góry nie idzie. Odwieczna walka z moimi kg ciągle na tym samym poziomie.

I tak zawsze jestem jeden krok, przed moimi funfelami, jeżeli chodzi o robienie czegokolwiek. (Nie oszukujmy się, nic tak nie motywuje, jak komplement kobiety dla kobiety typu: ojjj, ale super schudłaś (to ja byłam gruba????) co robisz, co to za dieta itp. żaden komplement od faceta tak nie podnosi nas pod sufity). Za to reakcja odwrotna potrafi z najlepszych ,,przyjaciółek'' zrobić wrogów - komentarz - coś ostatnio zaokrągliłaś się (a on to niby dobrze wygląda, wredna małpa) absolutnie nie motywuje wg mnie jakieś 80% kobiet; może 10% zepnie się i powie - ja ci jeszcze pokażę!; 10% oleje; no a te 80% (do których niestety należę) będzie szukać niedoskonałości u zbyt szczerej koleżanki, niż weźmie tyłek i zabierze się do roboty.

Reasumując, jeżeli chodzi o mnie - to z dietami jestem może za koleżankami, ale ruchowo zawsze 1 krok przed nimi. I to tyle na dzisiaj.

wtorek, 8 kwietnia 2014

postępy...

Dzisiaj szłam, bo szłam, cholernie mi się nie chciało. A tu niespodzianka!!!! Co prawda nowej figury mi się nie udało zrobić, ale niektóre figury już prawie zrobiłam!!! Np. zrobiłam prawie (ok wiem, że prawie robi różnicę) ale w moim przypadku ,,prawie " to już baaaardzo duży postęp. Wracają do figury prawie zrobiłam jakby deskę.

środa, 2 kwietnia 2014

nowe gacie

Po pierwszym miesiącu jedyny postęp jaki zrobiłam to zakup nowych spodenko - gaci. Nie wyglądam w nich zbyt atrakcyjnie, ale jak może wyglądać atrakcyjnie pączek w leginsach. No ale należało zakupić cokolwiek, bo moje ostatnie spodenki jeszcze pamiętały liceum i zostały zakupione wieki temu w Colorado (swoją drogą długo wytrzymały, nie to co teraz jednorazówki)
Ale wracając do rurki i mojego progresu - niestety takowego nie ma!!!!! Oczywiście siniaki mam jak najbardziej ,,rasowe", ale mają się nijak do figur (nie nazwałabym to nawet figurami, ale jakoś trzeba moje małpie akrobacje nazywać). Dziewczyny ćwiczą ,,hello boys" a ja nadal próbuję chwycić tą cholerną rurkę od dołu między nogami - ok po drugich zajęciach już dotykam rurki opuszkami uuuuhhhhhuuuu!!!! A plan jest taki,  że mam ją złapać i podnieść nogi do góry, czy usiąść na ręcę, heheh.
Powinno wyglądać to tak:

a ja ciągle nie dosięga tą lewa ręką do rurki, żenada!!!!
Dzisiaj był basen i wzmacniałam całe ciało, a teraz zjadłam kolację i zaraz pójdę spać, czyli bezsensu, sama siebie oszukuję.