Już nie jesteśmy kurkami tylko awansowałyśmy na rurkowe kociaki. Jak było...myślałam, że co tam, podejdę zrobię parę trików, pobujam się i po wszystkim...luzIk. A gdzie tam! Ledwo usłyszałam piosenkę, zrobiłam parę kroków i już mi się w głowie kręciło...co było dalej???? Nie mam pojęcia, było mi na pewno gorąco, w głowie istny bałagan i myśl ,,BOŻE, JA ROBIĘ CIĄGLE TO SAMO!!!" Jakoś dotrwałam do końca, chyba nie było źle (ale oczywiście to się jeszcze okaże, jak zobaczę filmik) - jednak spociłam się i zmęczyłam jakby wykonała całogodzinny trening, a nie 2 minutowy układ choreograficzny - bo dla tych, którym się wydaje, że co to jest pokręcić się trochę - zapraszam na trening... Na razie pojawiło się pierwsze zdjęcie z egzaminów, w moim wykonaniu coś co powinno wyglądać jak Jade - a wygląda, cóż, ....wiem jak - jak nożyczki....DO METALU!!!
Jutro sylwestrowe open gym, pójdę trochę się pomęczyć po świętach.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!!
wtorek, 30 grudnia 2014
wtorek, 23 grudnia 2014
I część...ZDANA!!!!
Oj nie było łatwo...ale generalnie, gdyby egzamin był łatwy, to nie byłby egzaminem. Niby nie było emocji przed, ale w czasie wykonywania figur byłam tak rozgrzana, że bez problemu trzymałam się w górze. No dobra, może 100% nie osiągnęłam...A zaczęło się od losowania - pierwsza kula - spiny - i co wylosowałam 3 figury z całej listy, których nie umiałam..już chciałam się poddać, ale kto nie próbuje to nie wygrywa...przeszłam do kolejnej kuli - figury statyczne - wylosowałam - stanie na przedramionach - udało się; double knee hook - no takie 90% i mega siniak w zgięciu łokcia i trzecia figura - side pike - też bardzo fajnie mi się udało, więc pierwszy zestaw zaliczony. Potem inverty - losowanie - jade - szczerze...na treningu było super - tu tak sobie, ale poprawię się, chyba za bardzo się spięłam i dlatego, następnie hmmm nie pamiętam...chyba.struddle (siodło) było tak sobie, ale zaliczone, nie jest to moja najmocniejsze figura, tym bardziej, że tak naprawdę niedawno opanowałam ją, ale było ok. Ostatni invert to hangback - zajebiście - puściłam się i nawet miałam ładnie paluszki u nóg wyprostowane. I jokery - czyli podeszłam do spinów - zaczęłam od angela - udało się, tylko zdjęcie nie będzie twarzowe - bo moja mimika była nie do opanowania. Jamilla - która jest moją zmorą - zamieniła się w losowaniu na layback - który prawie nie zaliczyłam, jednak skupiłam się, zmieniłam ręce i tara!!! Super. Jedną figurę mogłam zamienić na jaką chciałam, wylosowany ,,korek" zamieniłam na ,,jelenia" i egzamin zdany!!!!! Tzn. część pierwsza. Myślałam, że podeszłam do tego luzikiem, ale jak już się położyłam spać, emocje, których się nie spodziewałam opuściły mnie i nie mogłam zasnąć...po głowie krążyły mi myśli, jak mogła zrobić lepiej, gdzie był błąd,,,,jejku...masakra...
W piątek trening i przygotowywanie układu, w poniedziałek 2 część taneczna. Mam nadzieję, że sesja wyszła fajnie i do tego dołożę całkiem fajny układ.
Tymczasem...WESOŁYCH ŚWIĄT
W piątek trening i przygotowywanie układu, w poniedziałek 2 część taneczna. Mam nadzieję, że sesja wyszła fajnie i do tego dołożę całkiem fajny układ.
Tymczasem...WESOŁYCH ŚWIĄT
poniedziałek, 22 grudnia 2014
TO JUŻ DZISIAJ - EGZAMIN
Z części praktycznej. Czy się denerwuję? W sumie nie, bo od tego nie zależy moje dalsze życie, tylko przeszeregowanie do odpowiedniej grupy. Czy jestem przygotowana? Hmmm, nie wiem, to się jeszcze okaże. Dużo zależy od szczęścia w losowaniu. Bo np. ze spinów kompletnie nie umiem trzech figur i jak je wylosuje będzie niefajnie. Liczę na to, że będzie dobra zabawa, pozytywne wyniki i co najważniejsze - super zdjęcia (swoją drogą A. minęła się z powołaniem, bo zdjęcia robi naprawdę zajebiste). Za tydzień część taneczna - do której przygotuję się w drugi dzień świąt, oczywiście jak zdam dzisiaj. Piosenkę mam wybraną, tylko muszę poćwiczyć wstawanie z gracją z ziemi (ale o tym, później). A teraz:
DO DZIEŁA!!!
piątek, 12 grudnia 2014
Już za parę chwil, za chwil parę.....EGZAMIN!!!!
Tak, stało się! Termin wyznaczony, program przerobiony, teraz tylko zdać. Hmmmm, żeby to było takie łatwe, ale z drugiej strony kto nie próbuje ten nie ma. Podjęłam decyzję, idę na egzamin, I mam nadzieję, że zepnę się tak, jak na moim treningu życia, i wszystko mi wyjdzie, Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zimno nie sprzyja pole dance - po prostu ,,wysuszone" przez centralne ogrzewanie i nie tylko nasze ciała zwyczajnie zjeżdżają po rurze, zamiast ich się trzymać. Trzeba będzie przed egzaminem trochę podnieść temperaturę ciała ;-) Co będzie potem...mój ciąg dalszy uzależniony jest od wyniku egzaminu. Mogę znowu wrócić do średnio-zaawansowanej i dalej tłuc to z czym mam problem - a problemów mam wiele....albo iść dalej do przodu mając nadzieję, że to co zostało w tyle nie ,przerobione" jakoś w trakcie się nadrobi... Nie wiem, wszystko zależy od grupy, która jest ,,inaczej'' zdolna, hehehe (oczywiście nie generalizujmy, są naprawdę WYBITNE jednostki i też,,wybitne" jak ja), Jak grupa się nie rozpadnie, to będę szła dalej....Tak czy siak, klubu nie zamierzam opuścić, (Tylko, żeby kiedyś w przyszłości wnuk albo wnuczka nie przyszli do mnie i nie powiedzieli: babciu, już zejdź z tej rury,,,, hehehe )
Subskrybuj:
Posty (Atom)