Za chwilę będzie rok, jak ćwiczę na rurkach. Zrobiłam duże postępy, ale też mam mega braki z początku mojej przygody. A dziewczyny nie śpią, lecą z programem dalej, a ja próbuję to jakoś ogarnąć. Ostatnio ćwiczyłyśmy pół-flagi...UDAŁO SIĘ!!!! Ale zdjęcie (mimo, że w końcu nabyłam smarfon z lepszym aparatem) się rozmyło, ja zaczęłam się zsuwać, i............ tarrra:
KUNG-FU PANDA!. ;-)
Poza tym, stwierdziłam, że czas najwyższy rozruszać moje stawy, kości itp. i pojawiam się na zajęciach ze strech-ingu - nie, nie mierzymy ubrań ze streczu, ale same próbujemy być bardziej flexi. No dobra, przyznam się, moje współtowarzyszki (te obecne na sali) już są, ja hmmmm niekoniecznie, ale zgodnie z moją maksymą jeden jest zawsze większe od zera!!! Przecież nikt nie powiedział, że ,,średnim wieku" nie można nauczyć się robić szpagatu. Kto mi zabroni???? Sama tylko mogę sobie w tym przeszkodzić nic nie robiąc. Bo jak nie ja to ktoooooo????????
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz