piątek, 10 kwietnia 2015

kulki, rurki i co jeszcze????

Przyszła w końcu prawdziwa wiosna...słońce świeci, temperatura za oknem iście wiosenna to coś się chce robić....To do swoich zmagań z rurą dodałam zmagania z ciężkimi czarnymi kulami. Podobno ma to mi pomóc w rurce. No cóż, to się jeszcze okaże.
A co u więcej...hmmm jeżeli chodzi o progres w pole dance - marny...figury coraz trudniejsze, a mobilność i zakres moich ramion dalej kiepski. Nawet jak bardzo chcę i się staram, jeżeli nie okręcę się wokół rury moim ciałem jak gąsieniczka, to z figury nici (no dobra, nadmiar mojego ciałka też nie pomaga...). W tym tygodniu robiłyśmy Iris, czyli wchodzi się w figurę z shoulder mount (tzn. całe ciało opierasz na ramieniu i podnosisz tyłek do góry) potem już luzik, ale podnieść taki ciężki tyłek siłą mięśni brzucha to dopiero wyczyn. O kurcze, już wiem dlaczego mi się to nie udało - bo ja przecież nie mam mięśni brzucha, uffff, a już myślałam, że przeszkodą jest mój wielki tyłek. Znacznie mi teraz lżej....
Anyway, przy drobnej, (no dobra, całkiem sporej) pomocy instruktorki (która, za pierwszym razem dostała ode mnie z kolana w szczękę..dobrze, że mi nie oddała) zawisłam w figurze,(!!!) trzymając się do góry nogami pod kolanem i nawet puściłam ręce, hehehe. Skutek tych zmagań - to mega ból w ramieniu (okazało się jak boli, gdy rano ubierałam biustonosz, i ramiączko aż ,,zapiekło") i parę siniaków na łopatce i przy obojczyku. Ale co tam, jak przez parę miesięcy próbowałam podskoczyć, aby zawisnąć do góry nogami i w końcu się udało, to shoulder mount też opanuje, po prostu trochę później....
Nadal kontynuuję streching, czasem z lepszym, czasem z gorszym skutkiem, cel - szpagat - jeszcze odległy...ale kto nie próbuje, ten nie ma...

I uwaga!!!! Wczoraj miałam debiut na kettlach. No dobra, nie przeciążyłam się, bo machałam tylko 8 kg, ale i tak wystarczająco na moje bolące plecy. Powoli z godziny na godzinę nasilają się zakwasy, i tylko czekam, kiedy na nie będę mogła usiąść nawet na kibelku ;-)

Reasumując są już kulki, rurki, streching....co będzie dalej??? Już się boję samej siebie....

2 komentarze:

  1. Podczytuje, i trzymam kciuki za kolejne postepy :) Bo na rurce postepy sa ZAWSZE :) ile razy sie beczy, ze nie wychodzi a nagle o, udalo sie :D
    Respect! :)

    OdpowiedzUsuń