czwartek, 26 czerwca 2014

to już 4 miesiące i....

I w sumie to nic. Wg mnie zrobiłam postępy - np. moje rozciągnięcie (wg instruktorki - hmmm - NIE) , na pewno jestem silniejsza, mam lepiej wyglądające ramiona - i oczywiście jest to moje zdanie, inni mogą mieć zupełnie inne i zapewne mają ;-) . Co do postępów na rurze -hmmmm - no dobra, nie będę się użalać nad sobą (i znowu przytaczam moją instruktorkę) - jakieś są - jestem w stanie zrobić ancle hook - dobra wyglądam jak miś koala bo dużej ilości liści - ale wiszę - crusifixu już nie zrobię - czyli nie puszczę rąk i nie odchylę głowy do tyłu (dla nie wtajemniczonych - ciągle wisząc do góry nogami) gdyż zacisk moich ud nie jest jeszcze na tyle silny aby mnie utrzymać - i pięknie ześlizguję się na ziemię (auć, to boli - nie wiem czy bardziej odgłos - pisk ocierających się moich pokaźnych ud o rurkę, czy ścieranie opuszków palców - które próbują do ostatniej chwili utrzymać i ratować koalę).  Tak to powinno wyglądać:.
opisINVERTED CRUCIFIX.jpgI raczej w koalą ma niewiele wspólnego, heheh. 
Ale są też malutkie sukcesy - umiem utrzymać się na ramionach na głowie - i nawet trochę się powyginam - uuuuu - tak, jak stara baba pierwszy raz stanęłam na głowie!!!! I jestem z tego MEGA DUMNA. 
FOREARM-STAND.jpg 
W poniedziałek byłam na zajęciach w grupie, która zaczęła miesiąc później - i moja teoria się sprawdziła -  czułam się doskonale, gdyż nie odstawałam umiejętnościami tak bardzo od reszty, a stanie na głowie zrobiłam prawie (powtórzę - PRAWIE) najlepiej. Normalnie urosłam, heheh. I po tym moim przypływie euforii wróciłam wczoraj do swoich - jak na paraboli - moje samozadowolenie spadło w dół. 

(zdjęcia użyczyłam sobie ze strony: http://poledancepolska.pl/figury

piątek, 13 czerwca 2014

ale te mięśnie ważąąąąą!

Oczywiście jak podejrzewałam jest na plusie tzn + 0,2 kg (ale niestety na plusie). To pewnie dlatego, że to  mój tłuszcz zamienia się w piękne, sprężyste (no ale ciężkie) mięśnie. I ta wersja jest przyjęta dzisiaj.
I motto na dzisiaj:


Więc muszę być bardziej cierpliwa. Miłego weekendu z kolejnymi pokusami.

czwartek, 12 czerwca 2014

przestań się nad sobą użalać !!!????!!!

Tak mi odpowiedziała instruktorka, kiedy zapytałam się, czy moje wykonanie figur chociaż w połowie przypominają ostateczną wersję. ,,Masz lustro? Przestań się użalać nad sobą, tylko ciężej pracuj!!'' Kurcze, a ja chciałam tylko wiedzieć czy idę w dobrą stronę.  
Coraz częściej się zastanawiam, czy ja przez przypadek nie mówię w innym języku, niż reszta mojego otoczenia - daleko nie szukając - moje dzieci - mówię do nich - a oni chwilkę popatrzą na mnie jak na kosmitę (z błędnym wzrokiem typu: k...o co znowu jej chodzi?) i idą robić swoje. To niby jak ma mnie zrozumieć obca osoba, hmmmm, muszę chyba bardziej popracować nad sposobem przekazywania komunikatów.
Ale wracając do figur i pole dance, w poniedziałek było tak gorąco, że mogłam koszulkę wykręcać po zajęciach. Wczoraj za to robiłyśmy układ - moja poruszanie się z gracją i seksapilem pozostawia wiele do życzenia (hahaha, jak się rozbujam, to wyglądam jak panienki wychodzące w Demona nad ranem, z prawej do lewej nie mogąc się zatrzymać.) Ale powiedzmy, że jak szybko miałyśmy przejść z figury do figury, to nie mając czasu na zastanowienie się, jakoś dawałam radę (chyba, bo nie widziałam się w lustrze, a nasza Angelina kazała się nie użalać nad sobą ;-)
Tak ogólnie po 4 miesiącach mogę powiedzieć, że faktycznie na pole dance może przyjść każdy, tylko, że nie każdy będzie leciał zgodnie z programem, a ja mam wrażenie, że my gdzieś lecimy. Oczywiście, że są zdolne bestie - które po pokazaniu raz figury, już śmigają. Ale dla mnie pokazanie raz czy dwa i potem chwila na próby to za mało, tym bardziej, że na następnych zajęciach już są kolejne figury, i trudno dla mnie utrwalić poprzednie. A jak mi nie wychodzi, to już w ogóle jak nie wracamy, to ją omijam.
ps. jutro kolejne ważenie - ale nie będzie tak dobrze, bo tydzień był bardziej grzeszny żywieniowo. ;-)

piątek, 6 czerwca 2014

ufff.....

Już się bałam, że będę musiała zrzucać na zbyt ciężki ręcznik - ale nie!!!! - jest kolejny kg w dół. Ufff, odetchnęłam z ulgą i ze smakiem zjadłam rano do kawki cieplutki drożdżowiec z rabarbarem.
W sumie -4,5 kg. Teraz będzie gorzej - weekend i dwa spotkania na mieście - ale wszystko jest dla ludzi - tylko w umiarze. Zjem kolację w domu ;-)

czwartek, 5 czerwca 2014

powrót do szkoły

Tak właśnie, cofnęłyśmy się do czasów szkoły i uczyłyśmy się robić fikołka do tyłu i okazało się........że nikt nie umie!!!! A myślałam, że tylko ja mam traumę z dzieciństwa, kiedy na którymś wf zrobiłam przewrót, coś mi cyknęło, zacisnęło i od tamtego czasu nigdy więcej nie próbowałam. A okazało się, że można. Oczywiście nie wyszło mi tak super jak Angel, bo docelowo miało to być zmysłowe przekulanie się w tył zakończone pół szpagatem. Heheh, muszę potrenować w domu. Ostatnio na trampolinie moich dzieci ćwiczyłam przerzucanie nóg do tyłu nad głową, więc to tylko (albo aż) trzeba dodać przewrocik. Generalnie powinnam też ćwiczyć stanie na przedramionach, bo takie figury są przy rurce, ja oczywiście nawet tyłka nie podrzuciłam - więc kolejna figura ,,na później".

We wtorek zapomniałam spodenek i ćwiczyłam w gaciach (dobrze, że miałam czarne) ale tak się przyzwyczaiłam do widoku siebie (w lustrze) w gaciach - że UWAGA!!!! podjęłam decyzję dotyczącą stroju kąpielowego na wakacje - chowam moje sukienki-stroje plażowe - i zamierzam kupić sobie Tanity (chyba tak się to nazywa -czyli górę od stroju w kroju bluzeczki) z majtkami. Pewnie jak zobaczę się w przymierzalni (w świetle tych wstrętnych lamp i mało zachęcających luster - kurcze czy to tylko ja mam takie wrażanie, że we wszystkich przymierzalniach wygląda się blado, pryszczato i oczywiście grubo) szybko przeproszę moje sukieneczki, ale na razie MAM PLAN! WYKONAM GO SAM! a raczej sama :-) 

Zapomniałabym....Wczoraj zrobiłam całego ancle hook-a czyli  wskoczyłam, zaczepiłam się do góry nogami i puściłam ręce!!!!! Ha! Oczywiście miesiąc później niż reszta - ale w końcu udało mi się!!!!!No dobra wisiałam może z parę sekund, gdy w końcu doszło do mojego wiszącego w dół mózgu, że trzeba teraz z tej figury jakoś zejść - więc już całkowicie z zerową gracją wciągnęłam się do góry, i zsunęłam na plecy na podłogę Ale co tam, UDAŁO MI SIĘ!!!!

Wracając do mojego odchudzania - jest różnie - ale przecież z nikim się nie ścigam - więc jak już będę wyglądać jak człowiek - zamieszczę zdjęcia figur, które mi wychodzą.
Ah i najważniejsze i najtrudniejsze na obecnym etapie zmiany mojego odżywiania -  jutro ważenie....zobaczymy....