Tak mi odpowiedziała instruktorka, kiedy zapytałam się, czy moje wykonanie figur chociaż w połowie przypominają ostateczną wersję. ,,Masz lustro? Przestań się użalać nad sobą, tylko ciężej pracuj!!'' Kurcze, a ja chciałam tylko wiedzieć czy idę w dobrą stronę.
Coraz częściej się zastanawiam, czy ja przez przypadek nie mówię w innym języku, niż reszta mojego otoczenia - daleko nie szukając - moje dzieci - mówię do nich - a oni chwilkę popatrzą na mnie jak na kosmitę (z błędnym wzrokiem typu: k...o co znowu jej chodzi?) i idą robić swoje. To niby jak ma mnie zrozumieć obca osoba, hmmmm, muszę chyba bardziej popracować nad sposobem przekazywania komunikatów.
Ale wracając do figur i pole dance, w poniedziałek było tak gorąco, że mogłam koszulkę wykręcać po zajęciach. Wczoraj za to robiłyśmy układ - moja poruszanie się z gracją i seksapilem pozostawia wiele do życzenia (hahaha, jak się rozbujam, to wyglądam jak panienki wychodzące w Demona nad ranem, z prawej do lewej nie mogąc się zatrzymać.) Ale powiedzmy, że jak szybko miałyśmy przejść z figury do figury, to nie mając czasu na zastanowienie się, jakoś dawałam radę (chyba, bo nie widziałam się w lustrze, a nasza Angelina kazała się nie użalać nad sobą ;-)
Tak ogólnie po 4 miesiącach mogę powiedzieć, że faktycznie na pole dance może przyjść każdy, tylko, że nie każdy będzie leciał zgodnie z programem, a ja mam wrażenie, że my gdzieś lecimy. Oczywiście, że są zdolne bestie - które po pokazaniu raz figury, już śmigają. Ale dla mnie pokazanie raz czy dwa i potem chwila na próby to za mało, tym bardziej, że na następnych zajęciach już są kolejne figury, i trudno dla mnie utrwalić poprzednie. A jak mi nie wychodzi, to już w ogóle jak nie wracamy, to ją omijam.
ps. jutro kolejne ważenie - ale nie będzie tak dobrze, bo tydzień był bardziej grzeszny żywieniowo. ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz