...a dokładnie z moimi umiejętnościami na egzamin. Lista figur - imponująca - możliwość błędu na 3 działy - 3 koła ratunkowe - czyli ok. 90% powinnam umieć - a ja, no cóż, raczej nie należę do tych ,,latających bez problemu'' na rurze. Obecnie jestem na etapie - trochę bardziej wygiętego i bardziej flexi - koali, czyli jak można zauważyć - ciągle!!! -
MISIA, a umiejętności na poziomie 10-15%. Moje mocne postanowienia zrzucenia trochę ciała ma się nijak do mojego wkładu pracy - który wynosi ciągle 1% - czyli nie nabieram,
(no co, to zawsze coś, heheh). Jestem taką osóbką, która nie przejdzie obojętnie obok niektórych słodyczy - dobrze, że w domu mam dwa małe trutnie, które dość szybko opróżniają zapasy - więc dla mnie nie zostaje wiele -
(na szczęście) - bo inaczej nie wiem co by było....Czyli po prostu, nie zaparłam się wystarczająco i tyle, nie ma co tłumaczyć.Wracając do egzaminu, dzisiaj kolejny piątek, czyli dodatkowe zajęcia dla przygotowujących się do egzaminu - pewnie, że idę, zawsze to kolejna dawka ruchu. Nawet, jeżeli potem i tak zostanę w grupie wiecznie średnio-zaawansowanej, doprowadzę do perfekcji podstawy. :-)
Od czego jest moja ambicja, skoro instruktorka we mnie wierzy, to dlaczego ja nie miałabym. Wydrukowałam sobie listę figur do egzaminu (
a co, ha), odhaczyłam to co umiem
(za dużo tego nie było, więc poszło szybko) a do reszty nazw rysuję pamperki patyczki, żeby chociaż kojarzyć figurę z jej nazwą. I byle do przodu. Plan na dzisiaj -
Jamilla 
Chwyt rąk nazywa się szpagatowy, cały ciężar generalnie trzyma się na jednej ręce - i wszystkie figury z takim chwytem są dla mnie wyzwaniem. Obiecałam sobie, że wzmocnie ręce, ale jakoś w domu mi kompletnie to nie wychodzi....