...a dokładnie między mną a jedną z dziewczyn z treningu. W sumie trochę rozumiem ją, bo jak mi ktoś nie podejdzie, to choćbym się mega bardzo starała, to zawsze jakoś ta niechęć prześliźnie się między wierszami. Zwyczajnie działam jej na nerwy, dokładnie nie wiem w jakim sensie, ale tak jest i luzik....po prostu zajmę się sobą, a nie będę na siłę próbowała prowadzić jakiś dialogów...za duża jestem na to, żeby się przejmować
(chociaż skoro o tym napisałam, to trochę mnie to ruszyło, bee nie lubię być słaba, a tu objawiła mi się moja słabość). Dobra dosyć o takich tam pierdołach.
Wracając do treningów -
UWAGA - MAM NOWE WYZWANIE - SIODŁO - inaczej
Chopper

na razie jestem na etapie ,,0", bo sumie pomyślałam, że tak naprawdę w tej figurze nie ma etapów, po prostu trzeba podrzucić tyłek do góry i przerzucić nogi za głowę
(i przy okazji nie udusić się własnymi piersiami). No dobra to zostałam na poziomie próby zarzucenia mojego szanownego tyłka do góry - z tym przerzuceniem nóg będzie gorzej, bo jednak dupę mam zdecydowanie cięższą od głowy...a to jeszcze nie koniec - ostateczną formą do zaliczenia jest figura bez rąk
Hercules (No Handed Chopper). A podsłuchałam, że egzamin dla nas szykuje się na listopad. Kurcze, znowu będę musiała zmienić grupę.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz