Zaczął się rok szkolny, a co za tym idzie zajęcia dodatkowe moich dzieci. Normalnie musieliśmy rozpisać tydzień logistycznie, żeby każdy wszędzie był tam gdzie trzeba. Musimy się nagimnastykować, bo moje rurki pokrywają się z koszykówką starszego i jednym basenem młodszego. Do tego wszystko odbywa się różnych stronach miasta. Więc najpierw było spięcie - kto co i jak. (Opowiadałam to dziewczynie na rurkach, która powiedziała, że trzeba mieć czas dla siebie i - ja do niej, że ,,no właśnie, dlatego powiedziałam moim synom, że ja nie rezygnuję, tylko oni, bo jeszcze są młodzi" i chciałam dodać, że tak w żarcie rozmawiałam z mężem, ale nie zdążyłam, bo zaczęły się zajęcia - spojrzała na mnie dziwnie i już się nie odezwała - o matko - wyszłam na wyrodną egoistyczną matkę, hehehe). Ale wracając do naszego planu logistycznego - to mąż zawozi, ja odbieram, i każdy dostaje po jednym basenie młodego (tzn, że siedzi godzinę na widowni i patrzy jak dzieciaki pływają, albo idzie na zakupy do Lidla ;-). Wszystko możemy pogodzić, podstawa to dobra organizacja i trochę chęci. Buziaczki dla wszystkich zalatanych....
PADŁAŚ
POWSTAŃ
POPRAW KORONĘ
I ZASUWAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz