środa, 9 lipca 2014

jejku, jaka jestem słaaabaaaa

TAK, CZAS TO PRZYZNAĆ -  jestem mega słaba jeżeli chodzi o akrobacje na rurce, ale walczę, dzielnie walczę - czyli siniaki mam jak rasowe pole-sportmenki. Próbuję jak mogę, nawet mam kontuzję ;-) nadwyrężyłam sobie ścięgno w nadgarstku (chyba tak to się nazywa) tak czy siak, mam kolorową opaskę usztywniającą, bo nawet nie mogłam kręcić kierownicą (dla niewtajemniczonych - brak wspomagania w moim maluszku). Ale wracając do rurki, podjęłam decyzję, że jeszcze do końca miesiąca będę zaniżać średnią w grupie zaawansowanej - a w sierpniu po urlopie przeniosę się do tych średnio zaawansowanych. Może przez chwilę będziemy na równo ;-). Hmmmmm.....się rozmarzyłam...
Ale na poniedziałkowych zajęciach Angela wygłosiła gadkę motywującą - to fakt, już dawno doszłam do tego, że moje tempo to moja sprawa, i z nikim się nie ścigam, ale jednak jak każdemu by było - trochę mi przykro - przecież nikt nie chce być zawsze najgorszy.
Co do gubienia nadprogramowych kg to trochę kiepsko, w końcu zaczęło się lato, wyjazdy na weekendy, grille i nie tylko - nie pomagają niestety. Jednak dalej próbuję....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz