Wczoraj było nas tylko 5. Niby zajęcia miały być lajtowe, ale dlaczego wychodziłam jakby po mnie przejechał autobus???? Ćwiczyłyśmy skorpiona, tzn. dziewczyny ćwiczyły, bo ja nadal próbowałam doskoczyć prawą nogą do rury i zahaczyć, żeby w ogóle cokolwiek do góry nogami zrobić. Oczywiście nie udało mi się ani razu...ale będę próbować, aż w końcu mi się uda....chyba....
Jak zawsze przed pompkami, mamy chwilkę dla siebie - przypomnienia, utrwalanie, taniec i zabawa - ok znowu muzyka w zupełności mi nie przeszkadzała ;-) Nasz guru przypomniała o kulkach, a więc myślę sobie - przecież umiem już utrzymać się na rurze, to może być ok - wskakuje, składam kolana, przekłada rękę tak aby mieć rurę pod ramieniem i....w żadnym wypadku nie przypominam kulki, raczej pączka, ale takiego już skapciałego, bo całości to wcale nie przypomniało, i znowu masakra. Ślissssk, ałć i jestem na ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz