Generalnie dieta, a raczej zmiana żywienia jako- tako idzie, czyli po chińsku, bo ryżu u nas pod dostatkiem. Chociaż wczoraj była zupa fasolkowa (kurcze tak się z gotowaniem, a raczej wrzucaniem fasolki rozkręciłam, że teraz będę ją jadła przez najbliższy tydzień. )Może nie jest idealnie..jutro ważenie. Dzień prawdy. A dzisiaj rurki. Zobaczymy jak będzie, bo we wtorek nie byłam (zebranie, zakończenie roku szkolnego itp itd). Za to wczoraj zmobilizowałam się i znowu wskoczyłam do basenu (ale po cichu miałam nadzieję, że żaden rodzic nie przyjdzie, i sama nie będę dzieciom toru zajmować, a tu zjawił się tatusiek i nie pozostało mi nic innego jak pływać.)
Wracając do mojej aktywności - ramię, a raczej obity bok już nie boli, więc pewnie po dzisiejszym dniu nie będzie już tak różowo. Jeszcze tylko 3 zajęcia i od czerwca następuje łączeni grup. W związku z moim opóźnieniem do grupy, zastanawiam się czy nie przenieść się do początkującej. Na razie się nie martwię do przodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz