czwartek, 15 maja 2014

zawisłam!!!

W końcu zawisłam... okey-  na parę sekund...po czym z piskiem (nie moim, tylko moich rąk) zjechałam/ześlizgnęłam się na ziemie. Ale wisiałam!!! Nawet 3 razy. Tak się skupiłam na tym, żeby zrobić ten  hook, że zapominiałam co dalej. Jak już znowu zrobiłam na ziemi figurę od podstaw, to już nie miałam siły, na kolejne wspinania. Więc mój freestyle (mamy 5 minut do robienia co chcemy), był godny pożałowania. Zwyczajnie odpadłam. Aha, nie dodałam, że mój lewy bok, jest w kolorowe plamy (czyt. siniaki) i faktycznie boli.
A wracając do mojego odchudzania, najgorsze były pierwsze dwa dni, co prawda wczoraj już na ryż nie mogłam patrzeć, za zostały jeszcze dzisiaj i jutro pt. ryż w różnej postaci, ale, ale....... moje dzieci domagają się ryżu!!!! Tak, oczywiście w wersji ulepszonej czyli ryż, jabłka, polewa, cynamon. Ale zawsze to jakiś postęp, bo one jak widziały ryż, to wolały nie jeść w ogóle.
Kapi, widząc że robiąc posiłek,  korzystam z kartki, pyta, a co dzisiaj nam kartka podaje na obiad??
Nawet mój małżonek cierpliwie je ryż. I nie wiem czy udaje, czy tak mnie i jednocześniesiebie (przyp. bojler wciąż jest) wspiera - bo nawet mówi, że mu smakuje. Hmmm, udaje czy nie, przynajmniej nie muszę robić dwóch rodzajów obiadów.
Dzisiaj się ważyłam, ale w związku z tym, że minęło dopiero 5 dni, i dodatkowo mam te dni, wyniki są kiepskie. -0,5 kg. Prawdziwe pierwsze ważenie dopiero w przyszłym tygodniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz