piątek, 30 maja 2014

inna prowadząca

Wczoraj było zastępstwo, dziewczyna, która miała z nami zajęcia na pole dance przyszła w grudniu, a wymiana, że tylko pozazdrościć. Bardzo fajnie było, robiłyśmy skorpiona. I prawie mi się udawało!!!! Tzn. oczywiście nie utrzymałam się zbyt długo na rurce, ale już wchodziłam w figurę i potem śllllisssssssk i na plecki na materacyk. No dobra, do skorpiona takiego idealnego mam jeszcze daleko, ale powiedzmy jestem już na dobrej drodze - czyli za miesiąc zrobię. :-) Poza tym, jeszcze parę nowy chwytów, co tylko przysporzyło mi sporo nowych siniaków. Ręce, biust, bok, nogi...kolorowe plamki. Ale jak tak sobie ćwiczyłyśmy po wszystkim rozciąganie - to muszę sama się pocieszyć  (jakaś motywacja musi być!!!) moje ciało zbiera się w jedną silną (tylko czemu ciągle taką ciężką????) kulkę - tym razem w pozytywnym słowa tego znaczeniu. Powoli spod powłok tłuszczyku zaczynają się przebijać zarysy ładnych mięśni. No dobra, nie szalejmy z tym samozachwytem - w bikini nie zamierzam wskakiwać, ale na pewno jest dużo lepiej!!!
A teraz moje odchudzanie - dzisiaj był dzień ważenia - kurcze masakra, stałam nad tą wagą - i wdech, wydech, wdech, wydech  - w końcu chwila prawdy i.......-0,6 kg od zeszłego piątku. W sumie -2,5 kg. Szału nie ma, ale przecież mięśnie ważą więcej niż tłuszcz ;-) i tym pozytywnym stwierdzeniem zaczynam weekend.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz